Klatki na sekundę

martencja

Paweł Sitkiewicz, "Małe wielkie kino. Film animowany od narodzin do końca okresu klasycznego", słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2009

Ciekawa książka na temat historii animacji od jej zarania do połowy wieku XX. Napisana zdaje się jako podręcznik, ale i do "normalnego" czytania się nadaje - dobrze napisana, bogato zilustrowana (niestety tylko na czarno-biało, ale nie można mieć wszystkiego), omawia zarówno animację amerykańską, jak i europejską. Z pozycji osoby stosunkowo mało zorientowanej w historii animacji, zwłaszcza tej najstarszej, mogę powiedzieć, że dowiedziałam się z tej książki sporo ciekawych rzeczy. Zdaję sobie sprawę, że bardzo enigmatyczna ta moja recenzja, ale jakoś nie jestem w nastroju pisać bardziej wyczerpująco;] Zamiast tego przytoczę spis rozdziałów, coby dać pewne pojęcie o zawartości:)

1. Zrozumieć animację
2. Prehistoria animacji
3. Narodziny filmu animowanego
4. Film rysunkowy do przełomu dźwiękowego
5. Film rysunkowy w cieniu Walta Disneya
6. Film lalkowy
7. Film eksperymentalny i abstrakcyjny
8. Animacja i propaganda
9. Zakończenie, czyli na progu nowej epoki

I jeszcze [link widoczny dla zalogowanych].

M.

Olla

To obok książki Giżyckiego najlepsza (może jedyna?) książka o animacji, jaką znam, która została napisana po polsku, co więcej napisana przez Polaka. Nie przeczytałam jeszcze całej, bo musiałam już oddawać Przedmówczyni, ale zamierzam się w nią wyposażyć. To "must have" dla każdego, kto interesuje się filmem animowanym. Myślę, że zadowoli przede wszystkim fanów klasycznej animacji rysunkowej. Tak jak Giżycki wnika we wszystkie objawy "małego wielkiego kina" od strony filmów niszowych, autorskich, eksperymentalnych (swoje dzieło nazwał nie bez powodu "Nie tylko Disney"), Sitkiewicz nie wzdryga się z odrazy na sam dźwięk słów "wielkie studio" czy "produkcja mająca zadowolić rzesze zwykłych ludzi". Co nie znaczy, że nie podchodzi krytycznie do Wujka Walta, któremu, nie oszukujmy się, jest co zarzucić tu i ówdzie, chociażby megalomanię i notoryczną skłonność do rozpowszechniania zmyślonych bądź niesprawdzonych informacji na swój temat ("Królewna Śnieżka" jako pierwszy animowany film pełnometrażowy? Brednia. Nawet nie pierwszy za podium). Sitkiewicz ciekawie, a również (jak mi się wydaje) bardzo rzetelnie przedstawia historię animacji od jej zarania, starając się podchodzić ostrożnie do takich zabiegów, jak wyprowadzanie omawianej dziedziny od malowideł w Lascaux. Swobodnie porusza się w biografiach pionierów animacji, przytacza ciekawostki na ich temat, analizuje takie kwestie, jak np. dość nieudany romans animacji z komiksem. Mówiąc krótko - ta książka to skarb. Mam nadzieję, że kiedyś wyjdzie wydanie z kolorowymi obrazkami, choć z drugiej strony i wersja czarno-biała mi wystarcza. I ma świetną okładkę!

Jestem tylko ciekawa, czy w części, do której nie doszłam, autor wspomina cokolwiek o radzieckiej animacji, np. o Lwie Atamanowie. Martencjo, pamiętasz może?

martencja